Ala Burza Marciniec, brąz na mistrzostwach europy cx

Ala Burza Marciniec – Brąz na Mistrzostwach Europy CX

Są więzi, które nie mają jednego konkretnego początku. Tak było z Alą Burzą Marciniec. Nie wiemy, kiedy dokładnie pojawiła się w naszej przestrzeni — ale od kiedy jest, po prostu czujemy, że nadajemy na tych samych falach. W kolarskiej społeczności często działa to w ten sposób: ktoś dołącza, zaczyna się rozmowa, wsparcie, kibicowanie… i nagle relacja dzieje się sama. 

Od początku imponowało nam to, że Ala nie żyje ze sportu, tylko dla sportu. Każdy z nas ma swoje normalne obowiązki, chodzi do pracy, prowadzi życie. To, co robimy w wolnym czasie, zależy od nas (i naszych zasobów energetycznych). A mimo to, kiedy większość z nas szuka odpoczynku, ona wybiera trening, błoto, trasę i kolejne wyzwania. W swoim wolnym czasie Ala postanawia dać z siebie wszystko, wsiąść na rower i nieco się ubrudzić. Jej energia jest niesamowita. 

To właśnie ta pasja nas do niej przyciągnęła — nie wynika z presji ani oczekiwań, tylko z wyboru. To coś, co bardzo rezonuje z filozofią naszej marki. 

Najlepszy moment? Ten, kiedy zawodnik zakłada strój i się uśmiecha

Wybieramy kolor. Coś ze stałej kolekcji? A może projekt dedykowany? Wszystko zależy od sytuacji… i zbliżającego się wyścigu. 
Robimy set do ćwiczeń w trudnych warunkach? Tworzymy kombinezon, który oddaje burzowe niebo i nawiązuje do kolorów marki. Reprezentujemy Polskę? Trzeba postawić na barwy narodowe. Współpraca z zawodnikiem to nie tylko projektowanie, szycie i ustalanie szczegółów stroju — choć te etapy są bardzo ważne. Najbardziej cieszy nas jednak moment, kiedy osoba, której kibicujemy, zakłada strój po raz pierwszy i widzimy, że naprawdę dobrze się w nim czuje. 

Šamorín 

14 listopada 2025, Mistrzostwa Europy Masters w kolarstwie przełajowym. 
Ala startuje w kategorii 40–44 i wraca z brązowym medalem. W swojej relacji opisała szczerze, jak było: start ramię w ramię z mężczyznami, przepychanki o pozycje, mocne tempo, dwa okrążenia na drugim miejscu, brak większych błędów… i 24 sekundy, które dzieliły ją od złota. 

Ale najważniejsze dla niej — i dla nas — było to, że to był dobry, równy wyścig. Zdobyła kolejne doświadczenie, zmierzyła się z równymi sobie zawodniczkami i w tym wszystkim nadal czuła frajdę oraz chęć do jazdy. 

Kiedy zobaczyliśmy Alę na podium, poczuliśmy prawdziwą radość. Choć to ona trenuje, dba o formę i startuje, my też przeżywamy emocje związane z wyścigiem i czujemy adrenalinę. Jej droga jest bardzo autentyczna i wynika z pasji. W amatorskim kolarstwie, a szczególnie kobiecym, nic nie przychodzi łatwo. Jako Atmo możemy tylko dołożyć swoją cegiełkę i cieszyć się, że jesteśmy częścią momentów, w których zawodniczka walczy i przekracza swoje granice. 

Widząc Alę na podium, czujemy się, jakbyśmy sami wygrali — tak było też w przypadku ostatniego brązowego medalu na Mistrzostwach Europy. To wzruszenie, ale też motywacja dla nas. Każdy start możemy określić tak, jak Ala podsumowała projekt kombinezonu w jednym z maili: „Jest sztos!” 

Dlaczego tak dobrze nam się współpracuje? 

Wydaje nam się, że jesteśmy podobni w podejściu. Przynajmniej staramy się tak działać! Nie narzucamy niczego, nie tworzymy dystansu marka–sportowiec. Po prostu wspieramy ludzi, którzy robią to, co daje im energię. Ala jest idealnym przykładem osoby, która żyje swoim stylem, po swojemu — i jednocześnie inspiruje innych. 

I co dalej? 

Dalej kibicujemy i będziemy kibicować. Robimy to, co umiemy najlepiej — tworzymy rzeczy, które dodają zawodnikom komfortu i pewności siebie. Ala natomiast robi to, co potrafi najlepiej — jeździ, rozwija się i daje nam powody do dumy. 

Ala — gratulacje. I dzięki za to, że zabierasz nas ze sobą na kolejne trasy. 

 

Powrót do blogu

Zostaw komentarz